Prawo jazdy na ciężarówkę


No i stało się. Zacząłem jazdy w kursie na prawo jazdy, by rozszerzyć swoje możliwości zawodowe.
Kategorię B mam już od 25 lat, więc tak jakby na jubileusz posiadania postanowiłem coś zrobić.
Prawda jest taka, że to nie jubileusz ale obecne realia pracy zmusiły mnie do myślenia, co bym mógł robić w związku z tak wysokim wiekiem emerytalnym.
Wyobrażacie sobie mnie grubo po 60-tce przy tokarce?
Nie raz ze śmiechem z kolegami wybiegamy w myślach w przyszłość i widzimy się jak dokuśtykamy o kulach i jakoś odbębnimy swoich 7,5h.
Praca kierowcy też nie napawa optymizmem jeśli chodzi o brak dolegliwości, bo tak jak mówił ostatnio mój znajomy z "TIRa", liczy się z tym, że za nie długo do kabiny podsadzi go wózek widłowy i też da radę🙂.

Jazda Iveco - dzień pierwszy.
Stawiłem się na umówionym miejscu w oczekiwaniu swojego instruktora, który miewa opinię, że zawsze się spóźnia. O dziwo, a ku mojemu zadowoleniu, bo przecie sam należę do tych punktualnych, przyjechał chyba nawet minutę przed czasem.
Padało.
Odpalił silnik by nabić powietrza (jeśli czyta jakiś zawodowy kierowca, niech przymruży oko, bo moje określenia mogą odbiegać od tych normalnie używanych i to nie tylko z powodu różnicy językowej).
Oprowadził mnie wokół sprzętu informując co jest co, ale i tak, gdybyście się mnie spytali teraz i tak bym poprawnie wszystkiego nie wymienił.

Już nie raz obrazowo patrzę na siebie jak na wariata:
- Na co ja się porwałem?!
Mieszkam w Czechach od 13 lat i język niby znam i nie mam z nim większych problemów, ale teraz dochodzą terminy techniczne, których w życiu na oczy nie widziałem. Niektórych nawet po polsku nie znam.
Kolejne instrukcje otrzymywałem siedząc już za kierownicą.
Żadne odkrycie Ameryki, przecie już w niejednej ciężarówce się siedziało. Nie licząc tego, że kierownica ciut większa i wycieraczki włączają się w dół nie w górę jak w moim Fokusie.
Ruszyliśmy.
Nie wiem jak ruszali ci przede mną, ale po chwili stwierdził, że nadzieja jest😀.
Jak się okazało później problem miałem bardziej z hamowaniem.

Jechaliśmy zawrotną prędkością, aż 30km/h! kiedy stwierdził, że mogę zacząć wrzucać kolejne biegi.
Z dwustopniowej skrzyni (czy jak się to nazywa poprawnie) trochę miałem obawy.
Trza mieć niezłą podzielność uwagi by ruszać z wolnej 3ki a po wolnej 4ce wrzucić już szybką 5tkę.
Niezmiernie mnie cieszy, że zdecydowałem się rozszerzać swoje umiejętności kierowcy w czasach, kiedy już nie trzeba wciskać sprzęgła dwa razy.
Mam jednak nadzieję, że sam o sobie nie zmienię zdania. Dotąd i nadal twierdzę, że ja po prostu mam talent do prowadzenia wszystkiego co ma kierownicę.

Jechaliśmy z Trzyńca aż do Czeskiego Cieszyna (15km) więc miałem sporo możliwości trenowania biegów. Okazało się, że nie jest tak źle.
Jak już wspominałem gorzej u mnie z hamowaniem.
Sądzę, że powinniście się mieć na baczności widząc w bliskiej odległości swojego pojazdu Iveco ze znaną wszystkim literę😀.


Nie wiem, być może to wada tego auta, albo po prostu potrzebuję czasu by wyczuć duży samochód.
Instruktor zawsze przed skrzyżowaniem czy jakimś zjazdem informował mnie o tym abym zredukował na mniejszy bieg i zaczął lekko hamować.
No dobra lekko! Przy pierwszej takiej próbie, kiedy lekko hamując stwierdziłem, że auto w ogóle nie hamuje przycisnąłem mocniej i o mało nie całowaliśmy przedniej szyby.
Więc przy kolejnych próbach ostrożnie wciskałem hamulec by uniknąć bliskiego spotkania, ale tu instruktor, być może czasami z sercem w gardle, powtarzał kilkakrotnie, że już powinienem zacząć.
Ale ja już dawno zacząłem!
Tłumaczyłem mu, że ten hamulec jakiś dziwny i że muszę się do niego przyzwyczaić.
Straszono mnie, że instruktor bywa nerwowy i krzyczy.
Ci, którzy mnie dobrze znają wiedzą, co może się stać jak ktoś na mnie krzyczy.
Nie krzyczał i oby tak było do końca, a nie tylko na pierwszej jeździe.

Chyba was nie zaskakuje, że mój post nabiera długiego rozmiaru🙂 bo jeszcze kilka kwestii z mojej jazdy chciałem poruszyć. Mam nadzieję, że nadal się tak dobrze czyta jak opisy wycieczek rowerowych.

Zmiana biegów i hamowanie mamy już za sobą ale jak każdy kierowca wie, to nie wystarczy by prowadzić samochód, a do tego ciężarówki mają coś więcej.
Nikt nie mówił, że będzie lekko, ale też nie spodziewałem się, że ja, doświadczony kierowca, z 25 letnim stażem, stwierdzę, że muszę się jeszcze dużo uczyć!

Taki szczegół jak spojrzeć w lusterko, za każdym razem po tym jak włączę kierunkowskaz, zanim zmienię pas ruchu. Brzmi banalnie, bo przecie każdy kierowca patrzy w lusterka, nawet ja nieustannie, ot tak z nawyku. Tylko, że w ciężarówce nie wystarczy jak w osobowym spojrzeć tylko oczami, tu trza całą głowę odwrócić. No nie da się ukryć, ciut większe to auto.
Być może to wina instruktora, który na początku powiedział, że lusterka są tak wielkie, że nie ma potrzeby ich ustawiać, ale jak dla mnie ich ustawienie było nieodpowiednie.
Na pewno następnym razem ustawię (co najmniej mam zamiar) lusterka po swojemu, tym bardziej, że nie spojrzenie w lusterko podczas egzaminu kończy się nieznanym egzaminem.

Kolejną dla mnie nowością, bo prawko mam już dłuuuuuuugo, jest włączanie kierunkowskazu jadąc po głównej np łukiem w lewo.


Być może zaczniecie na mnie krzyczeć, jak ja mogę jeździć samochodem nie znając przepisów, no ale jak ja robiłem prawko lata wstecz to mnie uczono (i w późniejszych czasach jak obserwowałem zmiany w przepisach), że tu migacza włączać nie trzeba.
Tak samo jak migacz na rondzie włącza się dopiero przy wyjeżdżaniu z niego - kiedyś było inaczej.
Powiedzmy, że to jest lekkie do wprowadzenia w nawyk, ale instruktor kazał mi gdzieś skręcić gdzie okazał się zakaz.


Chyba może mi tam kazać wjechać w celach nauki jazdy.
Najgorsze jest to, że może mi też kazać egzaminator! Moim zadaniem jest wtedy tylko powiedzieć, że jest tu zakaz. W przeciwnym wypadku, wiecie co🙂.
Trzymajcie za mnie kciuki, jazdy pewnie pójdą co raz lepiej, ale ten egzamin w języku czeskim... no powiem wam, że mam obawy.

1 Komentarze

  1. Z tego co pamiętam, gdy instruktor tudzież egzaminator każe wjechać pod zakaz, to należy powiedzieć, że nie mozna, bo zakaz :D A pamiętam, bo też robiłam kiedyśśśś prawo jazdy.
    Myślę, że to, jak napisałeś, wyrobienie nawyku, właściwie kilku nowych. Jeśli Cię to cieszy, "czujesz " to , jestem przekonana, że sobie poradzisz. Rada blondynki: kup sobie cięzarowe auto i ćwicz, ćwicz, jeszcze raz ćwicz :D

    OdpowiedzUsuń

Twój komentarz jest dla mnie bardzo ważny. Dziękuję.