Fakty czy zmyślone? Sens mają


Internet każdego dnia karmi nas różnymi informacjami, jestem dość ostrożny w ich przyjmowaniu ponieważ wiem, że piszą to "zwyczajni" ludzie. Dość często nawet określiłbym się jako sceptyk.
Mimo wszystko ostatnio z różnych źródeł napływa fala podobnych "faktów", o których wiele lat swojego życia nie miałem pojęcia.
Czy są to fakty, czy być może czyjeś spekulacje tego nie będę analizował, ponieważ na pewno są interesujące, a co więcej, niektóre zdają się dość praktycznymi radami. Najczęściej we wspomnianych artykułach jest podawane 10 takich odkryć, ale zobaczymy ile ich nazbieram, a może i wy w swoich komentarzach podsuniecie jakąś ciekawą myśl. Treść w zasadzie jest w całości moja, zapożyczone są tylko te "fakty". Zdjęcia oczywiście też moje.
1. Zacznijmy od starych dobrych trampków dość często oznaczonych na kostce logiem Convers, czyli gwiazdą, których z boku są dwie dodatkowe dziurki. Nigdy się nad tym i podobnym "wylepszeniom" nie zastanawiałem, ale od zawsze uważałem to jako otwory na "oddychanie" nogi. Okazuje się, że kiedy je wymyślono miały zupełnie inny cel: Przeplatano przez nie sznurówki.

2. Kolejnego punktu nie polecam ludziom, którzy mają lęk z lotu samolotem. Otóż okazuje się, że wcześniej tego nie zauważyłem, ale może dobrze, bo co gdyby mi przyszło do głowy, że z tego powodu może szyba pod ciśnieniem pęknąć po czym nastąpi wyssanie mnie w chmury, jak czasami widać było w filmach akcji po stracie drzwi. Chodzi i milimetrowe dziurki w oknach, które są właściwie właśnie po to, aby zminimalizować zewnętrzne ciśnienie na okno samolotu, jak również zapobiec zaparowaniu okna.

3. Jak wiecie czasami gotuję, czego dowodem są przepisy w tym blogu. Do swoich eksperymentów często wykorzystuję rondel, czyli taki garnek z jednym uchwytem. Nigdy jednak nie wpadłem na to, aby wykorzystać dziurkę na końcu rączki dla umieszczenia warzechy. Faktem jest, że używam takiego płaskiego "mieszadełka", które bardziej odlepi zawartość od dna niż okrągła warzecha.
Oczywiście ową dziurkę często wykorzystuje się dla zawieszenia na haczyku (ja mam garnki w szafce).


4. Znacie nabieraczkę na spaghetti? Poza "zębami" na swoim obwodzie ma jeszcze dziurę w dnie, która jak dotąd myślałem jest na odcieknięcie wody. Okazuje się, że idealnie się nadaje do odmierzenia idealnej porcji dla jednej osoby. Nic nie stoi na przeszkodzie tym, którzy jedzą trochę więcej, po prostu odmierzą dwa razy😉. Ja w swoich kulinartnych eksperymentach przeważnie wszystko odmierzam "na oko".

5. Nie wiem jaką modę preferujecie, ale o ile lubicie dżinsy, pewnie zauważyliście małą kieszonkę w prawej kieszeni. Z doświadczenia wiem, że włożone drobne pieniądze wyciągają się z trudnością, ale za to ładnie poskładany w kosteczkę banknot jest bezpieczniejszy niż w "głównej" kieszeni w momencie wyciągania np. kluczy. Dawno temu usłyszałem, że ta kieszeń ma idealny rozmiar na "gumkę". Okazuje się jednak, że w czasach, kiedy powstały dżinsy, ta kieszonka była przeznaczona na zegarki kieszonkowe, który miał kiedyś np mój dziadek, tylko, że nie chodził w dżinsach.

6. Dziurka w piórach, a przeważnie na zatyczkach długopisów potrafi spłatać figla. Jako zawsze przygotowany, zawsze miewam pod ręką długopis. Tylko spróbujcie zapomnieć go dłuższą "chwilę" w kieszeni marynarki lub koszuli. Waszym oczom może się pojawić szok w postaci niebieskiego kleksa.
Pamiętam z czasów szkolnych (i nie tylko), że będąc skupiony prawie nad tym co miałem napisać, często wkładałem koniec długopisu do ust. Przez tę dziurkę człowiek mógł sobie dmuchać, przynajmniej nie zapominał o oddychaniu podczas skupienia😉. Takich amatorów obgryzania długopisów można było często poznać po kleksie na ustach🙂.
Można by znaleźć kilka znaczeń tej dziurki, ale najprawdopodobniejszym dla mnie jest fakt, że jest tam po to, że w przypadku połknięcia przez dziecko zapobiega uduszeniu się, bo chociaż mała to jednak jakieś powietrze przez nią przeleci. Niektórzy ten zaszczyt wynalazku przypisują firmie BIC, ale doskonale pamiętam, że już w czasach, kiedy ja chodziłem do szkoły ta dziurka tam była.


7. Dość zaskakującym dla mnie odkryciem jest opis okrągłego dodatku niektórych kabli najczęściej do notebooków. Kiedyś dawno temu natknąłem się na info, że znajduje się w tym jakiś opornik, który zapobiega przepięciom w sieci elektrycznej. Okazuje się, że w tym "czymś" w kształcie wałeczka jest kawałek metalu, który ma zapobiegać (neutralizować) wibracjom wytwarzanym przez urządzenie, które następnie mogą wywoływać radiowe sygnały a tym samym zakłócać prawidłowe działanie urządzenia.


8. Może nie wszyscy ale zapewne większość z nas zauważyła drobną wypukłość (kropka lub kreseczka) na klawiszach F i J. Chociaż piszę na klawiaturze już kilka ładnych lat, to jednak nie bardzo zdoskonaliłem się w pisaniu bez patrzenia na klawiaturę. Owe wypukłości mają pomagać w orientacji na dotyk, czyli dało by się powiedzieć taki punkt odniesienia.

9. Zaskakującym dla mnie odkryciem jest kawałek materiału na większości zakupionej odzieży.
Że przyszyty guzik jest tam po to by można nim było zastąpić ten stracony, to się wydaje logiczne, ale ten kawałek wcale nie jest na to by załatać ewentualną dziurę, pomijając to, że na to by był zbyt mały.
Idealnie bowiem nadaje się do kolejnych zakupów, kiedy potrzebujemy dokupić coś "pod kolor" i nie nosić całego ubrania. Inne źródła podają, że ten kawałek ma się użyć podczas testu prania.

10. Nie wiem czy nadal tak jest, ponieważ do "wygumowania" błędu starczy backspace, ale kiedyś w czasach kiedy i projekty robiło się na papierze a nie w kompie były gumki. Wiele z nich miało oba dwa końce różnego koloru, po co?
Faktem jest, że czasami starczyła ta czerwona część, a czasami trzeba było użyć tej niebieskiej (może na odwrót) i dopiero było czysto. Czysto albo czasami nawet przeźroczysto, kiedy po zbyt intensywnym gumowaniu pojawiała się dziura. "Winę" ponosi składnik jednej z części gumy, który powodował, że swoją twardością był przeznaczony do gumowania twardszych papierów i innych rodzajów ołówków. Dobra guma czasami nawet dała sobie radę z wygumowaniem długopisu!

11. Pomijając dowcipy o blondynkach o inne anegdoty o kobietach za kółkiem, kiedy nie wiedzą co gdzie w samochodzie znaleźć są sytuacje, które mogą się zdarzyć każdemu.
W niektórych zawodach są osoby, które często zmieniają samochody, następnie pojawia się "problem" na stacji benzynowej, kiedy podjedzie się do tankowania nie z tej strony co trzeba. Dla umiejętnych kierowców i to nie bywa problemem, ponieważ wąż bywa dostatecznie długi i na druga stronę. Jest jednak pomocnik, który mówi kierowcy, po której stronie ma wlew paliwa.
Znajduje się w "okienku" z poziomem paliwa. To ten trójkącik obok obrazka dystrybutora.


12. Mało potrzebnym odkryciem (jak dla mnie) jest możliwość zmiany kierunku zszywacza. Można ustawić tak aby druciki wychodziły "na zewnątrz", tylko po co.


13. Kolejnym "odkryciem" jest lizak, albo właściwie jego patyczek. Ile z was zastanawiało się nad tym, po co to właściwie jest. Wierzcie lub nie i ja próbowałem tego patyczka wykorzystać jako mini flet. Nieprawdaż, że mają coś wspólnego? A udało się wydobyć jakiś dźwięk? No sami powiedzcie.
Logiczną jednak odpowiedzią jest, że służy to "zatrzymania" słodkości dokładnie w tym miejscu. Na gładkiej powierzchni mógłby się zsunąć. Poza tym ile z was miało dodatkową radość z tej odrobinki wlepionej w otworek, po tym jak już cały lizak został zlizany?

Wiem, wiem. Sporo tego w necie, ale o ile nie siedzicie tam godzinami w poszukiwaniu wszelkich "głupot" to po prostu odkryjecie to tak jak ja, przypadkiem. Wydało mi się to interesujące, co wy na to?
Prawda jest taka, że powód, dla którego piszę tego posta jest to co napisałem na początku. Jestem sceptykiem i nie wierzę wszystkiemu co wyczytam na necie, więc i tu mam kilka wątpliwości o tym czy to fakt czy zmyślone.
Zwróćcie uwagę na kilka zdjęć, które zrobiłem specjalnie do tego posta. Np na zdjęciu w punkcie 3 widać, że kąt pod jakim umieściłem moje "mieszadełko" spowoduje skapywanie resztek nie do garnka, ale na piec. Być może powiecie, że w znalezionych "odkryciach" jest mowa o warzesze, która najczęściej ma okrągłą rękojeść. Owszem mam jedną jedyną, która swą średnicą nie odpowiadała otworowi rączki, po prostu tam nie weszła.
Na zdjęciu w pkt. 6 dziurkę widać, ale nie jest na wylot. Pewnie, że sprawdzałem🙂. Nie sądzę by to było ze względów, że wspomniany producent być może opatentował swój pomysł. Zastanawiające jest, że w moim Visionbooku (taka "odmiana" notebook) nie posiadam tego wałeczka na kablu.
Dla pkt. 7 zrobiłem zdjęcie kabla z fotoaparatu. Rozumiem, że "antywibrator" na kablu mojego notebooka brakuje dlatego, że nie wywołuje wibracji. Nie posiada mechaniki na CD, ale niech mi ktoś powie jakie wibracje powoduje aparat?
Kolejne zdjęcie w punkcie 12. Całkiem możliwe, że mam uboższą wersję zszywacza, ponieważ widziałem na innych tę metalową część wyposażoną w rowki umieszczone dalej od siebie, a całość dała się obrócić ze spodu zszywacza. Tak czy inaczej nigdy nie widziałem aby ktoś tak zszywał papier.
Na podstawie zdjęcia w pkt.11 dochodzę do zakończenia swojej myśli.
Nie wszystko w internecie jest złe, ale aby mogły się komuś wmówić kłamstwa lub innego rodzaju bzdury, trzeba je razem pomieszać. Dlatego zacytuję dawno przeczytane dawno temu słowa z internetu, a właściwie z czata:
"Czytajcie ze zrozumieniem" albo raczej z rozumem🙂.

0 Komentarze